
Wypad do Nowej Soli do zaprzyjażnionego sklepu rowerowego Kacper poprzedziłem paroma skrzynkami. Na pierwszy ogień poszła skrzynka
Freibraun położona w lasku. Spacerek przed połduniem w lasku nalezy do przyjemności tez tak było z tą skrzynką. Zastałem ją na zewnątrz, na szczęcie całą. Następnie czekała na nas największa skrzyneczka na trasie
Ronda, rondzia, rondełka - OP7A68, z
którą również nie było probelmu. Na
Dworcu poszło równie szybko. Po tym keszu zaliczyliśmy wizytę u Kacpra. Szybkie zakupy i dalej w drogę. Niestety przy
Ratuszu się poddałem, ale w
Magazynie Solnym znów było łatwo. Przy okazji zwiedziliśmy port. I tu musze napisać, że miejscówka zrobiła na nas pozytywne wrażenie.
Następną
skrzynką był
Park Krasnala. Tu też odpuściłem. Większość czapek spadła, ale bez skutku. Moje obliczenia matematyczne na nic się zdały, a misjce dla dzieci świetne. Przedostatnia skrzynka poszła na szybkości:
Patelnia. Chwilę pokarmiliśmy łabędzie i pojechaliśmy do
Hoteliku Pod Torami...Spacerek po torach na koniec wypadu. Jednym słowem, żeby zaatakować trochę skrzynek więcej czasu schodzi niż na treningu :) Miasto zwiedzone...wrażenia pozytywne. Fotki tu: [
link]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz