Właśnie mniej więcej rok temu przy pieszej wyprawie w Karkonosze wciągnąłem się jeszcze bardziej w keszowanie za sprawą kicy1970 i zobaczyłem dokładnie o co w tym wszystkim kaman! W minioną sobotę była powtórka. Ekipa podobna: moja rodzinka, kica1970 + skład MTB. Przygodę z górami zaczęliśmy od Świątyni Wang. Pierwszą skrzynką na trasie była Polana. Maciek- kica1970 wypatrzył ją od razu. Kolejnym punktem na szlaku ku Słonecznikowi była skrzynka Karkonosz, przy skałach o nazwie "Kotki". Tym razem skrzyneczkę ja odnalazłem. Fajna miejscówka lecz zawartość biedna. Szybki wpis i obraliśmy kierunek- Pielgrzymy. Dotychczas oglądałem te skały tylko na pocztówkach. Po raz pierwszy dotarłem w to miejsce. Nie jestem jakimś mega turystom górskim, częściej jestem w Izerach na rowerze. Skały zrobiły na mnie ogromne wrażenie.
Zapierające dech w piersiach widoki powodują, że chce się żyć, a takie chwile pozostają na zawsze w pamięci. Nawet mój 6- cio letni syn potrafi docenić piękno otaczającego go widoku. Nasze wspólne wyprawy od poziomu wózka, później spacery, a teraz najczęściej przejażdżki rowerem wyrobiły już w nim wrażliwość na naturę. Skrzynka znaleziona bez problemu. Wpis i znów ruszyliśmy ku Słonecznikowi. Podejście żółtym szlakiem było dość mocne, przez co mój mały wędrowiec miał kryzys, ale osiągnięcie celu rozwiało jakiekolwiek problemy. Rozciągająca się panorama resetuje mózg...Trzeba to zobaczyć i poczuć. Skrzyneczka namierzona bez problemu. Wpis i kierunek parking. Ja wraz z żoną i synem zeszliśmy zielonym szlakiem, a reszta ekipy udała się na szczyt królowej Karkonoszy. Ostatnią skrzynką na naszej trasie była miejscówka przy Świątyni Wang. Sama skrzynka zrobiona na styl skrzynki przy Kaplicy Św. Anny , którą podjąłem przy okazji Up Hill'u. I tak minął nam świetny dzień, który na długo pozostanie w mej pamięci. Zapraszam do obejrzenia galerii autorstwa Mateusza Pihulaka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz